Disco science.


Poprzedni post Marcela, skłonił mnie do tego by powrócić do pomysłu na wpis, który kiełkował w mojej głowie, ale nie miał konkretnej formy. Teraz już jednak wiem jak.

Retro-futuryzm o którym pisał Marcel mocno zainspirował w ostatnim okresie wielu twórców z pogranicza mody, grafiki, sztuki użytkowej czy muzyki. Mam wrażenie, że jego duch unosi się nad renesansem muzyki disco. Nie bez przyczyny przecież jeden z jej kierunków nosi przedrostek "space". W taki nieco nieziemski i fantastyczny nastrój, wprowadzają mnie jedne z ostatnich singli Felixa De Housecata i Boys Noizea w kolaboracji z Erolem Alkanem. Odpowiedno "Elvi$" i "Waves" mają w sobie coś z tej estetyki, czuć nieokreśloną galaktyczną przestrzeń i kosmiczny pył wokół siebie. Jak dla mnie oba byłyby świetnym soundtrackiem do Barbarelli.

W tym momencie ma to trochę smak kiczu i groteski. Ale to jest chyba właśnie ten pierwiastek, który stanowi o atrakcyjności całego zjawiska. W tym miejscu druga kinematograficzna dygresja. Refleksja, która przyszła mi do głowy po obejrzeniu "Videodrome" Davida Cronenberga nakręconego na początku lat 80tych, brzmi następująco: ponad ćwierć wieku po powstaniu film ten, nie tylko nie stracił na wartości, ale może w tym momencie jest dla wrażliwego widza jeszcze bardziej upiorny. Temat jest uniwersalny, wpływ rozwijającej się technologii na człowieka i sposoby manipulacji go za jej pomocą. Dla nas, pokolenia doby telefonów komórkowych z niezliczoną ilością funkji i web 2.0, świat przedstawiony w "Videodrome" zdaje się być odległy i archaiczny. Kto dziś używa jeszcze kaset video? Telewizja zaś nie jest już tak atrakcyjnym źródłem informacji i rozrywki. I właśnie w tym sęk. Sprzęty i technologia w filmie, mimo że wówczas nowoczesne i przekonujące, dziś zdają się być smieszne i anachroniczne. Ale właśnie przez sposób ich zastosowania w filmowej opowieści, stają się dla nas upiorne i groteskowe, tak jak potwory ze starych horrorów. Tak samo zdaje się być z retro-futuryzmem.



Wracając do tematu muzyki, przygotowałem specjalny muzyczny bonus, pozostający w ścisłym związku z tematem wpisu. Na pierwszy ogień, remix Giorgio Morodera, jednego z ojców chrzestnych tanecznej elektroniki:

Mirwais - Disco Science (Giorgio Moroder 2000 Mix)

Drugi numer, to rzecz do której mam wciąż niesłabnący sentyment, perełka wygrzebana z podziemia italo.

Charlie - Spacer Woman


Pzdr.
Stadtkind