Pozostajemy w klimacie disco houseu. I kolejny weteran sceny. Theo Keating aka Dj Touche aka Fake Blood. Dla formalności, uczestniczył jeszcze w projektach The Black Ghosts oraz The Wiseguys.
Przez pewien czas milczał. Po czym wyszły trzy nowe remisky. Bardzo sympatyczny "Animal" Mikea Snowa, monotonny "Ready For The Weekend" Calvina Harrisa czy całkiem niezły "Love Long Distance" The Gossip. Ustępowały one jednak miejsca poprzednim remiksom, o samym "Mars" nie wspominając. Wreszcie jednak ujrzało światło dzienne to, nad czym Fake Blood Pracował. I jak?
Mamy do czynienia z pewną brzmieniową woltą. Z pośrdód trzech utworów na EPce najbardziej wybija się "Fix Your Accent". Charakterystyczny gęsty bas, który był jego znakiem rozpoznawczym jest tu nieobecny. Jak napisałem na saymy początku, brzmienie poszło mocno w stronę klasycznego disco-house. Ale jakie to brzmienie! Gwizdki, dęciaki, trochę piszczałek, mocna stopa, nośny, typowo houseowy zapętlony głowny motyw. Prawdziwa gorączka!
W podobnej stylistyce utrzymane są pozostałe utwory. Fake Blood znów nie chybił. Ten numer wraz z Duck Sauce trochę przewietrzy scenę, bo mimo że moda na tribal/zulu/etno dopiero niedawno przybrala na sile, to niedługo zacznie robić się duszno.
Fake Blood - "Fix Your Accent"
Swoją drogą w tym miejscu, historia trochę zatacza koło.
Dj Touche - "Black Light".
Pzdr.
Stadtkind